As the mist cleared from the valley, the men on both sides knew the time had come. Zanim ten dzień się skończył, wielu ludzi zginie. Żołnierze armii Izraela sprawdzili swoją broń, upewnili się, że ich mundury są gotowe, i złapali szybki kęs chleba i sera. Starsi żołnierze wzięli łyk wina z flaszki i wypluli go. Mieli twarde spojrzenie mężczyzn, którzy wiedzieli, co ma nadejść. Młodsi byli cicho – wszystkie przechwałki z poprzedniej nocy odeszły w niepamięć. Byli zbyt przerażeni, by opowiadać dowcipy i zbyt zawstydzeni, by przyznać się do strachu.
Gdy spojrzeli na dolinę Elah, zobaczyli po drugiej stronie ludzi, z którymi wkrótce spotkają się w bitwie. Izraelici byli na jednym zboczu, Filistyni na drugim. Pomiędzy nimi była dolina, w dolinie był wąwóz, w wąwozie było wadi, suche koryto potoku. Wkrótce ta dolina miała stać się polem bitwy.
Historia zaczyna się w ten sposób w I Księdze Samuela 17:1-3: „Teraz Filistyni zebrali swoje siły na wojnę i zgromadzili się w Socoh w Judzie. Rozbili obóz w Ephes Dammim, między Socoh a Azekah. Saul i Izraelici zebrali się, rozbili obóz w dolinie Elah i wyznaczyli linię bojową na spotkanie z Filistynami. Filistyni zajmowali jedno wzgórze, a Izraelici drugie, a między nimi była dolina.”
Zanim przejdziemy dalej, warto wiedzieć, że to Filistyni rozpoczęli tę wojnę. W jakiś sposób armia hebrajskich rolników pokonała ich zaledwie kilka miesięcy wcześniej w bitwie pod Michmaszem. Była to dotkliwa, upokarzająca porażka. Filistyni zamierzali spłacić ją z odsetkami.
Teraz nadszedł ten dzień. Rzeczywiście nadszedł ten moment. Izraelici są gotowi do walki. Każdy człowiek ma kij, motykę, włócznię, łuk i strzały. Każdy jest gotów umrzeć za swój kraj. Kiedy padnie słowo, bitwa się rozpocznie.
I. Wyzwanie
Ale słowo nie zostaje dane, bo dzieje się rzecz dziwna. Filistyni nie schodzą ze zbocza. Nie nadchodzą! I w pierwszej chwili mężowie izraelscy myślą, że może wygrali przez przegraną.
Ale zanim mogą świętować, ukazuje się przed nimi widok, jakiego nigdy wcześniej nie widzieli. Coś porusza się w dół zbocza. Coś dużego. Coś ogromnego. Może to drzewo, a może góra. Cokolwiek to jest, pokryte jest błyszczącym brązem. Wygląda jak czołg, tylko że wtedy nie mieli czołgów.
To coś dotarło do środkowego terenu w pobliżu wąwozu i nagle przez mężczyzn z Izraela przebiegł dreszcz. To jest człowiek. Największy człowiek, jakiego kiedykolwiek widzieli. Pierwszy Samuel opisuje go w szczegółach. Stoi na sześć łokci i przęsło. Dla nas to nic nie znaczy, ale jeśli przeliczyć to na nasz system miar, oznacza to, że miał 9 stóp i 9 cali wzrostu. Powiedziano nam o nim inne ciekawe rzeczy. Jego imię, oczywiście, brzmi Goliath. Jest odziany od stóp do głów w zbroję. Nosił hełm z brązu i zbroję z brązu, która ważyła prawie 125 funtów. Nosił nagolenniki z brązu i miał oszczep z brązu przewieszony przez plecy. Jego włócznia była jak belka tkacza, to znaczy, że był to gruby trzonek drewna, jak mała kłoda. Głowica włóczni miała żelazny czubek i ważyła 17 funtów. Przed nim maszerował żołnierz niosący tarczę tak wielką, że chroniła całe jego ciało.
Przyciągnąwszy ich uwagę, tak mówi Goliat: „Dlaczego wychodzisz i ustawiasz się do walki? Czyż ja nie jestem Filistynem, a wy nie jesteście sługami Saula? Wybierzcie sobie człowieka i każcie mu przyjść do mnie. Jeżeli zdoła walczyć i mnie zabije, staniemy się waszymi poddanymi; lecz jeżeli go pokonam i zabiję, staniecie się naszymi poddanymi i będziecie nam służyć”. Wtedy Filistyn powiedział: 'Dziś przeciwstawiam się szeregom Izraela! Daj mi człowieka i walczmy ze sobą'” (wersety 8-10).
To, co proponuje Goliat, to starożytna tradycja walki w pojedynkę. Mała gra jeden na jednego, zwycięzca bierze wszystko. Jeden człowiek z twojej strony, jeden z mojej. On reprezentowałby Filistynów, a ktoś reprezentowałby Izraelitów. Walczyliby na śmierć i życie, a armia zwycięzcy wygrałaby całą bitwę. Plan ten oszczędzał czas i potencjalnie pozwalał uniknąć bezużytecznego rozlewu krwi, ale działał tylko wtedy, gdy ktoś przyjął wyzwanie.
Kiedy Goliat mówi: „Czyż nie jestem Filistynem?”, tekst hebrajski w rzeczywistości brzmi: „Czyż nie jestem Filistynem?”. To znaczy: „Jestem najgroźniejszym człowiekiem, jakiego Filistyni kiedykolwiek mieli”. Jeśli chcesz się przekonać, jak bardzo jestem zły, po prostu przyjdź i stań ze mną do walki”. Arogancja ocieka z każdego słowa. Co byś teraz zrobił? Poszedłbyś i walczył z Goliatem? Może masz 5′ 8″, góra 5′ 10″, 25 lat, jesteś ciężko doświadczonym rolnikiem z Hebronu. Masz żonę i trójkę dzieci w domu. Czy poszedłbyś walczyć z Goliatem? To byłoby samobójstwo. Przynajmniej tak czuli się mężczyźni z Izraela. Werset 11 mówi: „Saul i cały Izrael byli przerażeni i przestraszeni”. Nawet Saul był przerażony. Dlaczego? Ponieważ teraz jest zdany na siebie. Chciał zrobić coś swojego, więc Bóg powiedział: „Dobrze, zrób to”. A Duch Pański go opuścił. Bez Ducha Pańskiego Saul nie ma nic, z czym mógłby stawić czoła olbrzymowi. Bóg podniósł boską tarczę energetyczną dla Saula, a teraz jest on pełen przerażenia.
I tak wyzwanie nie zostało podjęte. Goliat wrócił do swojego obozu. Ale to jeszcze nie koniec, na pewno nie na długo. Werset 16 mówi nam, że Goliat wychodził 40 dni z rzędu, dwa razy dziennie, rano i wieczorem, aby rzucić wyzwanie mężom izraelskim. Każdego dnia było tak samo: nikt nie odpowiadał na wyzwanie. Lud Boży przegrywał bitwę, zanim się zaczęła.
Wyobrażam sobie, że wojskowi izraelscy zbierali się każdej nocy i próbowali opracować plan. Jestem pewien, że rozmawiali o strategii i taktyce. Saul był tam razem z Wielkim Abnerem i całą czołówką. Może nawet stworzyli model pola bitwy: Dwie kępy ziemi z doliną pomiędzy nimi. Prawdopodobnie modlili się: „O Boże, pomóż nam pokonać Filistynów”. Nadszedłby następny dzień, ustawiliby się wzdłuż krawędzi doliny, Goliat wyszedłby na zewnątrz, krzyczałby i przeklinał, a cała armia uciekłaby. Przez 40 dni! Nikt nie wiedział, co robić.
Trzeba tylko jednego olbrzyma, aby cię zatrzymać, tak długo jak patrzysz na życie z ludzkiego poziomu. Nasz obiektyw wyłapuje olbrzyma przed nami i nagle wypełnia on cały ekran, aż w końcu widzimy tylko olbrzyma. Na poziomie ziemi, olbrzymy rozłączają nas i nie możemy iść dalej. Problemem nie jest to, jak duży jest ten gigant, ale to, jak mały się przez niego czujemy. Tak mali, że nie mamy szans. Giganci pokonują nas nie dlatego, że są wielcy, ale dlatego, że sprawiają, że czujemy się mali.
II. Bohater
Wejdź Dawid, bohater tej historii. Ale kiedy go poznajemy, nie jest bohaterem. Jest chłopcem ze sklepu spożywczego. W tym czasie Dawid znów pasie owce w Betlejem, podczas gdy jego trzej najstarsi bracia są w wojsku. Ojciec Dawida, Jesse, chce otrzymać raport z pola bitwy, więc postanawia wysłać Dawida z jedzeniem dla jego braci. W rzeczywistości jest to spory ładunek – pięć funtów prażonego zboża, dziesięć bochenków chleba, dziesięć serów. Z Betlejem do doliny Elah jest 18 mil. Dawid biegnie przez całą drogę.
Dociera tam akurat w momencie, gdy Goliat robi swoje codzienne obchody po raz czterdziesty. To już dość stara sprawa. Goliat wychodzi, wypowiada kilka gróźb, przeklina ludzi Izraela, a potem wraca do swoich szeregów, aby móc wypić kilka drinków w Klubie Oficerskim. Ale tym razem będzie inaczej.
Dawid nic nie słyszał o Goliacie i jego wyzwaniu. Jest po prostu podekscytowany, że jest na polu bitwy i z dala od tych owiec. Pyta więc: „Co się dzieje? Dlaczego nikt nie zajmie się tym krzykaczem?”. Spójrz na odpowiedź w wersecie 25: „Czy widzisz, jak ten człowiek ciągle wychodzi? Wychodzi, by przeciwstawić się Izraelowi. Król da wielkie bogactwo człowiekowi, który go zabije. Da mu też swoją córkę za żonę i zwolni rodzinę jego ojca z podatków w Izraelu.” To nie jest zła umowa, z wyjątkiem części dotyczącej córki Saula. Nie była ona żadną nagrodą. Ale zwróć uwagę na odpowiedź Dawida. Jest ona kluczem do całej historii. „Co się stanie z człowiekiem, który zabije tego Filistyna i usunie tę hańbę z Izraela? Kim jest ten nieobrzezany Filistyn, że powinien przeciwstawiać się wojskom Boga żywego?” (I Samuel 17:26). Chwileczkę, czy to zrozumiałeś? „Armie Boga żywego.” Nie „wojska Saula” czy „wojska Izraela”. To robi różnicę w świecie. Żołnierze mówią: „Widzisz tego gościa? On jest tam jak góra. Nie przetrwałbyś pięciu sekund.” David, czy ty go nie widzisz? Tak, Dawid go widzi. Ale widzi też coś innego, czego nie widział nikt z armii Izraela. Dawid widział, że Goliat nie tylko przeciwstawiał się Izraelowi, ale także przeciwstawiał się Bogu Izraela.
Dawid patrzy na życie inaczej. Izrael widział Goliata – tego bezczelnego olbrzyma – jako nieruchomy przedmiot. Dawid widział go z punktu widzenia Boga. „On blokuje drogę do Boga. Dopadnijmy go.” Dawid nie miał sobie równych z Goliatem, ale kiedy ten nieobrzezany Filistyn zmierzył się z Bogiem, dostał po głowie. To nie jest przechwalanie się ani wielkie gadanie. Nie, to coś zupełnie innego. To jest człowiek, który widzi Goliata z góry. To tak, jakby patrzeć na Shaquille’a O’Neala ze szczytu Sears Tower. Na poziomie gruntu, patrzysz na niego z góry. Z najwyższego piętra trzeba lornetki, żeby go znaleźć. To wszystko jest kwestią perspektywy. Ekran Dawida był wypełniony Bogiem i dlatego wszystko inne było pomniejszone do odpowiednich rozmiarów. Widział Goliata, ale widział też Boga. I to zrobiło całą różnicę.
III. Wątpiący
Ale zanim pójdzie po Goliata, musi przekonać wątpiących. Pierwszym z nich jest jego starszy brat Eliab, który kwestionuje motywy Dawida: „Dlaczego tu zszedłeś? I z kim zostawiłeś te kilka owiec na pustyni? Wiem, jak zarozumiały jesteś i jak niegodziwe jest twoje serce; zszedłeś tu tylko po to, by oglądać bitwę” (I Samuela 17:28). Problem Eliaba jest dwojaki. Po pierwsze, jest palantem. Po drugie, jest tchórzem. Nie może znieść myśli, że jego młodszy brat mógłby zrobić coś, czego on nie mógłby zrobić. Dawid odpowiedział słowami młodszych braci i sióstr na całym świecie: „A teraz co ja zrobiłem?” (werset 31).
Ale nadal nie był gotowy, by iść walczyć z Goliatem. Do Saula docierają wieści, że w końcu znaleziono człowieka. Kiedy Saul dowiaduje się, że to Dawid, nie może w to uwierzyć. Dawid w jego oczach jest tylko dzieckiem. Nie ma szans na to, by pokonał Goliata. Mówi Dawidowi: „Ty jesteś tylko chłopcem, a on od młodości był wojownikiem”. Odpowiedź Dawida jest klasyczna: „Twój sługa zabił lwa i niedźwiedzia, a ten nieobrzezany Filistyn będzie jak jeden z nich, ponieważ przeciwstawił się wojskom Boga żywego. Pan, który wybawił mnie z łapy lwa i z łapy niedźwiedzia, wybawi mnie z ręki tego Filistyna” (I Samuela 17:36-37).
Za tymi odważnymi słowami kryje się ważna prawda: Każdy olbrzym na twojej drodze jest również na drodze Boga, jeśli idziesz w Bożym kierunku. „Hej, Boże, zgadnij co? Mamy kolejnego olbrzyma.” „Dobrze. Chodźmy po niego.” Jeśli jesteś w woli Boga, olbrzymy, które z tobą walczą, tak naprawdę walczą z Bogiem. To dlatego Bóg regularnie zsyła na naszą drogę olbrzymy: Po pierwsze, aby sprawdzić, czy będziemy uciekać, czy walczyć. Po drugie, aby dać nam okazję do uczczenia naszego Boga.
IV. Bitwa
Wyrusza do walki ze swoją laską i procą. Gdy zmierza w dół zbocza, zatrzymuje się przy korycie potoku, by podnieść pięć gładkich kamieni. Mamy tendencję do romantyzowania tej części historii, ale proca w czasach Dawida była śmiercionośną bronią – jak wczesna wersja izraelskiego Uzi. A Dawid miał pięcio nabojowy magazynek. Podczas nauki do tego kazania dowiedziałem się, że te kamienie nie były otoczakami ani małymi skałami. Jeden z autorytetów powiedział, że były to zazwyczaj okrągłe, gładkie kamienie nieco większe od piłki baseballowej. W rękach eksperta od procy kamienie te były jak szybka piłka Nolana Ryana. Opuszczały procę z prędkością zbliżoną do 100 mil na godzinę.
Do tego czasu Dawid zbliża się do Goliata. Za jego ramieniem obserwuje go cała armia. „Idź po niego Dawidzie. Możesz to zrobić.” W miarę jak szedł, Goliat stawał się coraz większy i większy. Po drugiej stronie ktoś zauważył Dawida i Filistyni zaczęli się śmiać. Inny kolega zaczyna przyjmować zakłady, ile czasu zajmie Goliatowi złamanie go na dwoje.
Ale zanim mogli walczyć, musieli zrobić jeszcze jedną rzecz. W pojedynczej walce zawodnicy najpierw krzyczeli na siebie, coś w rodzaju starotestamentowej wersji „trash talking”. Goliat mówi więc do Dawida: „Chodź tu, a nakarmię tobą ptaki i zwierzęta.”
Zauważ, jak Dawid odpowiada w wersetach 45-47. Jest to jedno z najwspanialszych wyznań wiary w całej Biblii. „Ty przychodzisz przeciwko mnie z mieczem, włócznią i oszczepem, lecz ja przychodzę przeciwko tobie w imieniu Pana Wszechmogącego, Boga wojsk Izraela, któremu się przeciwstawiłeś. Tego dnia Pan wyda cię w moje ręce, a ja cię powalę i odetnę ci głowę. Dziś dam zwłoki wojska filistyńskiego ptakom powietrznym i zwierzętom ziemskim, a cały świat pozna, że w Izraelu jest Bóg. Wszyscy tu zgromadzeni będą wiedzieli, że nie mieczem ani włócznią Pan zbawia; bo walka należy do Pana, a On wyda was wszystkich w nasze ręce.” Dawid mówi: „Przychodzę do ciebie w imieniu wszystkiego, czym jest mój Bóg. Uważaj, Goliacie. Mój Bóg jest większy od ciebie i położy twoje ciało.” Z tymi słowami Dawid nagle zaczyna biec. Biegnąc, wkłada kamień do procy i wyciąga rękę. Jest jak John Elway podczas rolloutu. Biegnie, ładuje, strzela, wszystko w jednym ruchu.
Kamień wpadł prosto między oczy i utkwił w jego czole. Goliat nigdy nie wiedział, co go uderzyło. Taka rzecz nigdy wcześniej nie przyszła mu do głowy. W jednej chwili patrzył, jak Dawid biegnie, w następnej wszystko stało się czarne. I z potężnym hukiem pada na ziemię… ukamienowany. Werset 50 podkreśla, jak to się stało: „Tak więc Dawid zwyciężył nad Filistynem za pomocą procy i kamienia; bez miecza w ręku powalił Filistyna i zabił go.”
Jeszcze jeden mały szczegół. Dawid obiecał odciąć mu głowę, ale nie miał miecza. Pożyczył więc miecz Goliata i zaczął go odrąbywać. Tymczasem żołnierze po obu stronach nie mogą uwierzyć w to, co właśnie zobaczyli. Z północnego krańca doliny mężczyźni izraelscy wiwatują, krzyczą, wołają. Jeden stary sierżant mówi: „Bierzmy ich, chłopcy”. Po drugiej stronie, czysta panika. Nadchodzą Izraelczycy. Idą Filistyni. To była rzeź. Droga powrotna do Gath była usłana martwymi Filistynami. Potem Żydzi wrócili na pole bitwy i splądrowali ich namioty.
Był to najbardziej jednostronny pojedynek w historii i największe zwycięstwo militarne Izraela. Wszystko dlatego, że jeden człowiek zobaczył życie z Bożej perspektywy. Cały naród ocalony, ożywiony i pełen energii, ponieważ młody pasterz odważył się spojrzeć na życie z góry na dół. David przybył wczesnym rankiem jako chłopiec z warzywniaka, a przed zachodem słońca stał się bohaterem narodowym. Za ten jeden akt odwagi został na zawsze zapisany w historii. Już nigdy więcej nie będzie przeoczony. Nigdy więcej nie będzie brany za pewnik.
V. Wniosek
Chcę zadać i odpowiedzieć na trzy pytania, a potem kończymy. Pierwsze z nich jest takie: Co dzisiaj można by zakwalifikować jako giganta? Czasami znajdziemy się w sytuacji podobnej do tej, w której znalazł się Dawid – w dolinie, samotnie, w obliczu olbrzyma. Ale jest mało prawdopodobne, że staniemy naprzeciwko dosłownego olbrzyma, takiego jak Goliat. Jak więc ta historia pasuje do naszego życia?
Powinniśmy pamiętać o tym, co Dawid powiedział w wersecie 26, ponownie w wersecie 36 i ponownie w wersecie 45: Przeciwstawiając się wojskom Izraela, Goliat tak naprawdę przeciwstawiał się Bogu Izraela. To, co wydawało się być konfliktem czysto militarnym, okazało się być również konfliktem duchowym. Dzisiaj możemy stanąć w obliczu takiego właśnie konfliktu. W Nowym Testamencie znajdujemy liczne ostrzeżenia, aby spodziewać się sprzeciwu ze strony świata, ciała i diabła. Rozważmy Dzieje Apostolskie 14:22: „Musimy przejść przez wiele trudów, aby wejść do Królestwa Bożego”. I List Piotra 5:8 ostrzega nas, abyśmy „byli opanowani i czujni. Nieprzyjaciel wasz, diabeł, przechadza się jak lew ryczący, szukając kogo by pożreć”. Pamiętajmy trzeźwe słowa Pawła z II Listu do Tymoteusza 3:12: „Każdy, kto chce żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, będzie prześladowany.” Nie musimy myśleć o prześladowaniach w wąskim lub ograniczonym znaczeniu. Całe życie chrześcijańskie to jedna bitwa za drugą i większość z nas zmierzy się z całą armią olbrzymów, zanim ta historia zostanie w pełni opowiedziana. Odpowiadając na podstawowe pytanie, olbrzymem jest każda sytuacja na naszej drodze, która blokuje drogę, którą Bóg chce, abyśmy podążali. Może to być osoba, która się nam sprzeciwia lub może to być kombinacja okoliczności, które razem wzięte blokują nas przed zrobieniem tego, co Bóg chce, abyśmy zrobili.
W tym sensie wielu z nas stoi teraz przed olbrzymem. Może to być niemożliwa sytuacja w pracy lub w domu. Mogą to być trudności finansowe lub zerwany związek. Może to być zadanie przed tobą, z którym wiesz, że nie możesz sobie poradzić. Może to być marzenie, które wydaje się nieosiągalne. Olbrzymy z definicji są ogromne, groźne, onieśmielające. Wypełniają ekran, aż nie widzimy nic innego.
Jest jeszcze drugie krytyczne pytanie: Dlaczego Bóg stawia na naszej drodze gigantów? Przede wszystkim dlatego, że ludzie dorastają na polu bitwy, a my nigdy nie dorośniemy, dopóki nie odważymy się wyjść i stawić czoła Goliatowi. Nic tak nie przemienia chłopca w mężczyznę, jak wojna. Tak długo, jak będziemy odwracać się ogonem i uciekać, gdy olbrzym podniesie swój brzydki łeb, będziemy musieli stawić mu czoła jutro i jutro, i jutro. On nie odejdzie, dopóki nie wstaniemy i nie będziemy z nim walczyć. Za każdym razem, gdy stajemy przed olbrzymem i walczymy z nim w imieniu Pana, zaczynają się dziać potężne cuda. Bóg chce, abyśmy dorastali, a my nie możemy, dopóki nie wyjdziemy i nie zaczniemy walczyć w imię Pana Zastępów. Choć może to zabrzmieć dziwnie to powiedzieć, giganci są absolutnie konieczne dla naszego duchowego wzrostu. Tak długo, jak będziemy chować się w skałach, zamiast zejść do doliny i stawić czoła olbrzymowi na naszej drodze, nigdy nie staniemy się tym, czym Bóg chciał, abyśmy byli.
Wiara bez broni
Jest jeszcze jedno ostatnie pytanie do rozważenia: Jakiej lekcji Bóg chciał nauczyć Dawida? Można powiedzieć, że na wiele sposobów, ale w gruncie rzeczy była to lekcja wiary. Dawid musiał się nauczyć, co może uczynić wiara w Boga. Naga wiara. Nieuzbrojona wiara. Wiara plus nic i minus nic. Wiara w Bożą moc w obliczu niemożliwych przeciwności.
Ta prawda staje się oczywista, gdy zadamy pytanie, które może wydawać się oczywiste: W którym momencie Goliat umarł? Kiedy Dawid go zabił? Powiesz: „Łatwo. Kiedy odciął mu głowę.” Nie, nie bardzo. „Kiedy uderzył go kamień.” Nie, nawet nie wtedy. Cofnij się trochę. Czy to było wtedy, gdy podniósł pięć gładkich kamieni? Nie. Czy wtedy, gdy powiedział Goliatowi, co ma zamiar zrobić? Nie, ale jesteś blisko. Czy to było wtedy, gdy odmówił noszenia zbroi Saula? Nie, ale ominąłeś to.
Między tymi dwoma wydarzeniami wydarzyło się coś krytycznego. Pierwszy List Samuela 17:40 mówi nam, że po tym jak Dawid podniósł pięć kamieni, „zbliżył się do Filistyna”. Kiedy zrobił ten pierwszy krok, Goliat był już trupem. On po prostu jeszcze o tym nie wiedział. Dawid odniósł zwycięstwo tym pierwszym krokiem. Reszta jest już historią. Dawid opętał głowę Goliata, gdy ta była jeszcze przytwierdzona do jego ramion. Goliat nie miał żadnych szans. Był tylko papierowym olbrzymem.
Wiele lat temu usłyszałem definicję wiary, która nigdy mnie nie opuściła. Brzmi ona następująco: „Wiara to wiara plus niewiara i działanie w oparciu o część wierzącą”. Czy Dawid wiedział coś, czego nie wiedzieli inni mężowie Izraela? Nie, nie wiedział. Oni również wiedzieli, że Bóg jest wielki, potężny i mocny. Wiedzieli, że jest On Panem Zastępów. To nie była kwestia wiedzy. Każdy z nich mógłby zabić Goliata, gdyby tylko zechciał zrobić ten pierwszy krok w imieniu Pana. Różnica między Dawidem a innymi żołnierzami nie polegała na tym, że on miał wiarę, a oni mieli wątpliwości. Albo że oni mieli wątpliwości, a on ich nie miał. Różnica jest następująca: Dawid działał w oparciu o swoją wiarę i ignorował swoje wątpliwości, podczas gdy oni działali w oparciu o swoje wątpliwości i ignorowali swoją wiarę.
Wiara nie jest czekaniem na stuprocentową pewność. Wiara nie jest czekaniem, aż wszystkie twoje wątpliwości znikną. Jeśli będziesz na to czekał, będziesz czekał wiecznie. Wiara to dostrzeżenie olbrzyma, zrozumienie szans, wiara, że Bóg chce jego śmierci, a następnie zrobienie tego pierwszego kroku. Jeśli potrafisz to zrobić, reszta jest łatwa.
Pierwszy krok jest najtrudniejszy
Teraz zastosuj tę prawdę do swojego życia. Jakie giganty stoją dziś na twojej drodze? Nazwij je. Zapisz je. Pomyśl o tym, jak olbrzymy okoliczności i opozycji połączyły się, aby utrzymać cię w niewoli strachu i czasami doprowadziły cię prawie do skraju rozpaczy. Jak długo jeszcze będziesz się chował w skałach strachu? Kiedy wejdziesz do doliny i zmierzysz się z olbrzymem oko w oko? Ale olbrzym jest wielki – mówisz. To prawda, dlatego nazywają go olbrzymem. On się boi. Jestem pewien, że tak jest. Mogłoby mi się stać coś złego, gdybym stanął przeciwko niemu. To prawda. Zawsze jest tysiąc powodów, by uciekać, gdy stoi przed tobą Goliat. Ale kiedy zmęczysz się ucieczką, Pan jest gotów wejść z tobą w dolinę. Prędzej czy później musisz zerknąć ponad grzbiet, spojrzeć w dolinę i zrobić ten pierwszy krok naprzód. Nie będzie to łatwe i nie ma żadnych gwarancji. Ale nigdy się nie dowiesz, dopóki nie weźmiesz serca w swoje ręce i nie zrobisz kroku naprzód przez wiarę.
Wiara nie jest mówieniem o gigancie, analizowaniem giganta, czy modleniem się o niego. Wielkie gadanie nigdy nie zabije Goliata. Wiara to zrobienie pierwszego kroku – kolana pukają, ręce się trzęsą – z bojaźnią i drżeniem idziesz w dolinę w imię Pana Zastępów. Robisz ten pierwszy krok nie dlatego, że myślisz, że możesz to zrobić, ale dlatego, że wiesz, że nie możesz. Dlatego wiesz, że jeśli olbrzym zostanie pokonany, to dlatego, że Bóg uczynił to przez ciebie.
Powodem, dla którego ta historia jest w Biblii, jest to, że wciąż są olbrzymy na ziemi i Bóg szuka Dawidów. Amen.