Basashi.
Powiedz to ze mną: bah-saw-she. Dobre.
I jak tytuł tego postu mógł Was skłonić do uwierzenia, tak, to jest to, co Japończycy nazywają surowym mięsem końskim (i tak, jest do jedzenia).
Jest to specjalność w Kumamoto, na japońskiej wyspie Kyushu, i na szczęście dla mnie, Kumamoto jest miejscem, w którym ostatnio znalazłam się.
Po delektowaniu się pysznym, ale mniej niż sycącym kawałkiem falafela (tak, znalazłem falafel), zapytałem falafel-maker-san, czy zna dobre miejsce, gdzie mógłbym dostać trochę basashi. I okazało się, że zapytałem właściwego człowieka. Skierował mnie do miejsca kilka przecznic dalej, gdzie mieli, „bardzo dobre, ale trochę drogie” basashi.
Pomyślałem, że jeśli mam zamiar jeść surowe mięso końskie, to równie dobrze może to być dobre surowe mięso końskie; więc właściwie byłem raczej zadowolony słysząc, że nie będzie to McDonald’s surowego i potencjalnie niebezpiecznego mięsa.
Smak
Typowo basashi jest maczane w sosie sojowym i podawane z czosnkiem lub japońskim chrzanem (tylko pasuje).
Więc jak smakuje?
Cóż, basashi jest podawane na zimno (prawie zamrożone w środku), i jest przeznaczone do jedzenia w ten sposób (ma coś wspólnego ze śmiertelnymi bakteriami).
Nie mogłem pomóc, ale wyobrażałem sobie, że jem konia przez cały czas żucia (pomysł, który amerykańskie społeczeństwo arbitralnie nauczyło mnie, że jest zły), i to z pewnością miało jakiś wpływ na moją opinię o smaku. Gdybym wierzył, że jem jakieś inne zwierzę, wtedy mógłbym mieć inne odczucia co do smaku.
Chyba będę musiał po prostu iść zjeść więcej dobroci basashi, żeby wiedzieć na pewno.
Podsumowanie
Jeśli potrafisz pokonać umysłową przeszkodę wyobrażenia sobie siebie pożerającego małego kucyka, wtedy „czynnik obrzydzenia” jest stosunkowo nieistniejący. Jasne, być może nauczono cię, że jedzenie lub nawet obchodzenie się z surowym mięsem nie jest czymś, co należy traktować lekko, ale ostatecznie nie zamierzasz zostać poczęstowany czymś, co cię zabije – więc zjedz to.
Dla wszystkich moich koszernych przyjaciół, basashi jest dosłownie przeciwieństwem tego, co zazwyczaj można jeść (ale hej, przynajmniej nie ma nabiału), ale jeśli (koszerny lub nie) znajdziesz się chętny do podjęcia szansy z jakimś nowym ekscytującym jedzeniem, to kup sobie trochę surowego mięsa końskiego.
Nasz szef kuchni podszedł do stołu i porozmawiał z nami trochę o Japonii i naszym teraz spożywanym posiłku. Był niesamowicie wdzięczny Falafel-maker-san za polecenie nam restauracji, i życzył nam powodzenia w naszych dalszych japońskich podróżach.
„Teraz nie możecie już jeździć konno” powiedział, gdy zamierzaliśmy wyjść przez drzwi. Zabawny facet, zabawny facet.
Ostatnie słowo? Idź tam i zjedz jakiegoś konia.