Duke Snider

1950-59, Brooklyn/Los Angeles Dodgers. Najlepszy rok: 1953 (.336 średnia, 132 biegi, 198 trafień, 38 dubletów, 42 home runy, 126 RBI, 82 spacery, 16 kradzionych baz)

Jednym z największych tematów rozmów w Nowym Jorku w latach 50-tych było to, która z trzech miejskich drużyn Major League miała najlepszego środkowego polowego. Na brooklyńskim Ebbets Field z pewnością skłaniano się ku Sniderowi z Dodgersów. Trudno winić go za taką lojalność; krzepko wyglądający Snider był postrachem dla przeciwników na przytulnym boisku Dodgersów i z łatwością można go było uznać za króla strzelców drużyny wśród wielu innych, którzy rozkwitli podczas słynnej ery Brooklyn Boys of Summer. Przez pięć lat z rzędu, począwszy od 1953 roku, Snider zaliczał co najmniej 40 home runów, w tym co najmniej 23 rocznie na boisku Ebbets. Szczególnie rozpalony był w sierpniu 1953 roku, kiedy to zaparkował rekordową wówczas liczbę 15 home runów nad płotem. Ale Snider zdawał się oszczędzać swoje najlepsze chwile na październik; w pięciu występach w World Series w ciągu dekady, w zaledwie 31 meczach uzyskał wynik .313 z 11 home runami. Snider nie skupiał się wyłącznie na home runach; przez całe lata 50. notował wynik .308, a w ostatnich dwóch latach dekady, po przeprowadzce Dodgersów do rodzinnego Los Angeles, osiągnął wynik .310, pomimo faktu, że owalne Memorial Coliseum, z ogromnym polem zewnętrznym po prawej i prawej stronie, pozbawiło go mocy.

Ted Williams

1950-59, Boston Red Sox. Najlepszy rok: 1957 (.388 średnia, 38 home runów, 87 RBI, 119 spacerów, 33 celowe spacery)

Dobiegający trzydziestki, Splendid Splinter był zarówno splendid jak i splintered w dekadzie, w której osiągnął zdumiewające liczby – i mógłby być wyżej na tej liście, gdyby nie został odstawiony na boczny tor przez… cóż, sami to wymieńcie. W 1950 roku stracił prawie połowę roku z powodu zagrażającego karierze złamania ręki podczas All-Star Game; stracił większość sezonów 1952-53, ponieważ ponownie wstąpił do marynarki wojennej podczas wojny koreańskiej, przeżywając jedno lądowanie podczas walki; złamał obojczyk na początku 1954 roku; i na krótko przeszedł na emeryturę w 1955 roku, wracając późno w maju. Pomimo tego wszystkiego, Williams ciągle produkował liczby podobne do MVP i łamał maszyny do dodawania, próbując obliczyć, jak szalone byłyby jego statystyki, gdyby grał przez cały sezon (co rzadko robił w latach 50-tych). Williams uzyskał wynik .336 przez całą dekadę – w tym .366 na Fenway Park, gdzie kontynuował swoje miłosno-nienawidzące relacje z fanami i lokalnymi dziennikarzami. Ale jego największym osiągnięciem dekady był rok 1957, kiedy to po przekroczeniu swoich 39 urodzin, zdobył swój piąty tytuł najlepszego pałkarza z niesamowitą średnią .388 – najwyższą od czasu jego legendarnego wyniku .406 z 1941 roku. Po tym Williams zdobył kolejny tytuł, swój ostatni w 1958 roku, kiedy to uzyskał średnią .328. (Zdobyłby kolejną koronę w 1954 roku, ale ówczesne przepisy nie liczyły spacerów, a on nie miał wystarczającej liczby at-batów). Jak zawsze, Williams miał szczególnie dobre oko do tego, w które boiska uderzyć, ponieważ cztery razy w ciągu dekady zaliczył ponad 100 spacerów, mimo że tylko raz miał ponad 420 uderzeń.

Willie Mays

1951-52, 1954-59, New York/San Francisco Giants. Best Year: 1954 (.345 average, 119 runs, 195 hits, 33 doubles, 13 triples, 41 home runs, 110 RBIs)

Aktorka i wierna fanka Giants, Tallulah Bankhead, powiedziała kiedyś: „Na świecie było tylko dwóch geniuszy: Willie Mays i Willie Shakespeare”. Geniusz drzemiący w Maysie nie ujawnił się na początku w Nowym Jorku, z trudem zdobywając pozycję gwiazdy przez pierwsze dwa sezony – ten ostatni został skrócony, gdy został powołany do wojska podczas wojny koreańskiej. Ale kiedy wrócił w 1954 roku, nagle błysnął swoim potencjałem supergwiazdy w wymarzonym sezonie – zdobył swój jedyny tytuł pałkarza z wynikiem .345, wykręcił 41 home runów i pomógł zmieść Indian w World Series nie tylko swoim kijem, ale i rękawicą, dokonując najsłynniejszego chwytu w baseballu, gdy wbiegł na głębokie dojście do środka pola Polo Grounds, by przechwycić 450-stopowy rzut Vica Wertza. Ta przełomowa kampania ustanowiła poziom wielkości, od którego Mays rzadko odchodził; w 1955 roku zdobył 51 homerów i pierwszą z czterech koron za home run, czterokrotnie przewodził NL w stealach i trzykrotnie w trójkach – w 1957 roku uzbierał ich aż 20, stając się jednym z zaledwie kilku graczy w lidze, którzy w tym samym sezonie uzbierali co najmniej 20 podwójnych, potrójnych i home runów. I jeśli myślisz, że Duke Snider (powyżej) był Bogiem na Ebbets Field, nie miał nic wspólnego z liczbami kariery Maysa na tym boisku; w 56 meczach na Flatbush, Mays trafił .355 z 28 homerami i 60 RBI. Mays był tak dobrym graczem z pięcioma narzędziami, jaki kiedykolwiek się pojawił; to z tego powodu niektórzy uważają go za największego gracza w historii.

Stan Musial

1950-59, St. Louis Cardinals. Najlepszy rok: 1951 ( średnia 355, 124 biegi, 205 trafień, 30 dubletów, 12 trójek, 32 home runy, 108 RBI, 98 spacerów, 24 celowe spacery)

Tak jak Ted Williams, Musial dał średniemu graczowi dobre imię w latach 50-tych, ponieważ kontynuował grę na poziomie supergwiazdy aż do 30-tki. Słodki swing, leworęczny outfielder popłynął w nową dekadę, wygrywając tytuły w latach 1950-52, aby potwierdzić swoją pozycję jako najbardziej przerażającej siły na talerzu w NL. W tym momencie Musial był tak szanowany, że Cardinals dali mu czek in blanco, aby mógł wpisać dowolną pensję, na którą uważał, że zasługuje. (Gracze tacy jak Mays, Aaron i Snider pojawili się na scenie w lidze, by zakwestionować status Musiala jako najlepszego psa, jednak The Man kontynuował swój rejs bez najmniejszej czkawki, zawsze przekraczając barierę .300-30-100, grając codziennie – w pewnym momencie 895 kolejnych meczów, ustanawiając ówczesny rekord ligi. Takie automatyczne zdolności sprawiły, że w latach 50-tych nie zwracano na niego uwagi – gra w drużynie Cardinals, która wielokrotnie oscylowała wokół granicy .500, nie pomagała – ale trudno było go zignorować, skoro co roku w ciągu dekady trafiał do drużyny NL All-Star. W 1954 roku zaliczył pięć home runów w dwumeczu przeciwko Giants, a w 1957 roku – w wieku 36 lat – zdobył swój siódmy i ostatni tytuł najlepszego pałkarza z wynikiem .355, a także zaliczył swoje trzytysięczne trafienie w karierze. Musial służył jako inspiracja i idol dla niezliczonych młodych graczy, w tym dla tego, który znajduje się na szczycie tej listy…

Mickey Mantle

1951-59, New York Yankees. Najlepszy rok: 1956 (.353 średnia, 132 biegi, 188 trafień, 52 home runy, 130 RBI, 112 spacerów, 10 kradzionych baz)

Z niezrównanym uderzeniem mocy, które było zabójcze z każdej strony tablicy, blondwłosy, switch-hitting, urodzony w Oklahomie Mantle przedłużył linię nieśmiertelnych Jankesów, która rozpoczęła się od Babe Rutha i była kontynuowana przez Lou Gehriga i Joe DiMaggio. Mantle, który w wieku 19 lat stał się codziennym graczem, początkowo uznał, że ogromne oczekiwania wobec niego są zbyt uciążliwe i w pewnym momencie chciał zrezygnować. Mantle osiągał solidne, ale nie spektakularne wyniki na początku dekady, ale w 1955 roku eksplodował ze średnią .306 i 37 homerami, a następnie w 1956 roku zdobył potrójną koronę, w której uzyskał wynik .353, 52 homery i 130 RBI. Niewiele było rzeczy, których Mantle nie potrafiłby zrobić; uderzał przeciętnie i potężnie, był cierpliwy, często chodził i szybko poruszał się po bazach, pomimo licznych operacji kolana na początku swojej kariery. Zapoczątkował również erę „taśmowego” home runu, pozostawiając swój ślad nie tylko we wszystkich boiskach, w których grał, ale również poza nimi – najlepiej pamiętamy, jak w 1953 roku wystrzelił homera na odległość 565 stóp z waszyngtońskiego Griffith Stadium na czyjeś podwórko. Wielu zastanawia się, o ile groźniejszy byłby Mantle, gdyby nie kumulacja zadrapań i uderzeń, które znosił, nie wspominając o samookaleczaniu się przez nadużywanie alkoholu, które ostatecznie doprowadziło do stosunkowo wczesnej śmierci w wieku 63 lat w 1995 r.

.

Articles

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.